Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Czy kobieta na emeryturze może urodzić dziecko? Jak się okazuje jest to jak najbardziej możliwe. Możliwe jest także, że na wiele z pytań, jakie pojawiają się przy tej okazji, póki co nie znajdziemy odpowiedzi.

Mama nie babcia

Jak donosił w połowie sierpnia portal tvn24: „Pani Barbara Sienkiewicz dziewięć miesięcy temu urodziła bliźnięta. Zdziwiło ją, że nie może liczyć na zasiłek macierzyński. 60-letnia aktorka myślała, że przysługuje on każdej matce. I chociaż natura poradziła sobie w tym przypadku z połączeniem macierzyństwa z emeryturą, okazało się to niemożliwe do pogodzenia od strony prawnej.” Informacja ta spotkała się z żywym społecznym zainteresowaniem. Pojawiały się kolejne wypowiedzi wskazujące na konieczność niesienia pomocy wspomnianej kobiecie. Przy okazji jednak powyższej sprawy pojawiły się istotne wątpliwości, które wpierw wyrażane były w komentarzach zamieszczanych przez internautów odnoszących się do doniesień medialnych. Rozumiejąc, iż aktorka znajduje się w trudnej sytuacji życiowej (zamieszkuje małe mieszkanie, samotnie opiekując się bliźniakami oraz chorą matką) pytano: „Gdzie jest ojciec bliźniaków?” oraz „W jaki sposób poczęły się dzieci?” Choć pytania te stanowią element życia prywatnego Pani Sienkiewicz, to nie ulega jednak wątpliwości, iż z jej strony pojawiła się medialna aktywność opisująca sytuację, w jakiej się znajduje. Sposób poczęcia dzieci nie może wpływać na możliwość udzielenia wsparcia kobiecie. Powoduje on jednak pojawienie się kluczowych pytań etycznych.

Ewa Siedlecka z „Gazety Wyborczej” analizująca sprawę Pani Barbary zwróciła u”wagę, że coraz częściej dostrzegane jest w społeczeństwie zjawisko rodzenia dzieci przez kobiety po 50 r. ż. Powołując się na raport Elżbiety Turley z „Polityki” wskazała ponadto, że ok. 30%  „zabiegów zapłodnienia in vitro przeprowadza się u kobiet po pięćdziesiątce. Są po menopauzie, a więc albo "adoptują" zarodki, albo korzystają z komórek rozrodczych anonimowych dawców.” Zdaniem red. Siedleckiej prawdopodobnie w podobny sposób postąpiła Pani Sienkiewicz.

Póki co sama aktorka nie wypowiedziała się w tej kwestii. Warto pamiętać, że podobne dociekania nie służą stygmatyzacji owej osoby. Trudno ustrzec się jednak oceny moralnej owego czynu, tj. prawdopodobnego zdecydowania się na poczęcie dziecka, mając świadomość własnego wieku oraz trudnej sytuacji życiowo – materialnej. Słusznie w tym kontekście pyta red. Siedlecka: „Czy każda możliwość użycia medycyny powinna być moralnie i prawnie dopuszczalna? Kobieta realizuje swoje prawo dążenia do szczęścia. Czy ma do tego prawo bez względu na dobro dziecka? Jak wychowywanie przez matkę w wieku babci wpłynie na jego rozwój? Czy lekarz ma prawo, ewentualnie obowiązek moralny, rozważyć również interes dziecka? (…) A może jest prawo do nieurodzenia się (niepoczęcia), by nie mieć złego życia? Jak przesuwanie się macierzyństwa o pokolenie wpłynie na rodzinę, stosunki społeczne?”

 Zmiana zdania

Pojawienie się podobnych pytań ze strony m. in. „Gazety Wyborczej” uświadamia niestety, iż środowiska walczące o szeroki dostęp do metod wspomaganego rozrodu, krytykując aktualne rozwiązania, jednocześnie przyznają, iż całkowicie zbagatelizowali społeczno- medyczne oraz prawne niebezpieczeństwa związane z promocją in vitro. Warto bowiem pamiętać, że to właśnie „Gazeta Wyborcza” wielokrotnie występowała w obronie metod sztucznego poczęcia. Sformułowane przez re. Ewę Siedlecką pytania przedstawiane były m.in. w obszernym materiale analitycznym Instytutu Ordo Iuris, w którym już rok temu, prawnicy oraz lekarze wskazali na prawno- medyczne zagrożenia pełnej legalizacji metody „na szkle”. Co ciekawe opinie te były: ignorowane, krytykowane, lekceważone lub wyszydzane przez środowiska, które obecnie biją na alarm.

Z perspektywy medycznej liczne aspekty całej sprawy są niewiadome. Sytuacja, w której kobieta w sposób naturalny rodzi dzieci „grubo” po skończeniu 50 roku życia są niezwykle rzadkie. Tym samym to od ogólnych aspektów zdrowotnych, takich, jak kondycja matki, czy też jej ogólny stan zdrowia zależeć będzie dalsze macierzyńskie funkcjonowanie. Dużo bardziej złożony jest aspekt prawny.

Okazuje się bowiem, że podpisana jeszcze przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawa o leczeniu niepłodności nie wprowadza ograniczeń wiekowych w zakresie dostępu do metod in vitro, w tym dostępu do zdeponowanych w bankach komórek rozrodczych lub zarodków. Aktualnie większość komentatorów zaznacza, że podobne regulacje powinny być wprowadzone. Jako argument podają przepisy polskiego prawa rodzinnego wskazujące, iż w procedurze adopcyjnej mogą brać udział jedynie osoby do osiągniecia 40 r. ż. Faktem jest, że liczne ośrodki adopcyjne wprowadziły podobne restrykcje, choć nie wynikają one wprost  z Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego. „Sąd Najwyższy w  postanowieniu z 18 listopada 2003 r. wskazał, że ponieważ kodeks rodzinny nie określa ani minimalnej, ani maksymalnej różnicy wieku jako przesłanki przysposobienia, rzeczą sądu jest dokonanie w każdej sprawie oceny, czy jest ona odpowiednia. Zasadą winna być przeciętna różnica wieku występująca między rodzicami a dziećmi.” Powyższe wyjaśnienie opisane przez ekspertów z Platformy Usług Stanu Cywilnego, w pełni oddaje logikę zasad, do jakich powinny odwoływać się polskie przepisy związane z kolei ze „sztucznym” przysposobieniem.

Jak będzie?

Mecenas Maria Wentland-Walkiewicz słusznie podkreśla, że udzielenie aktorce wsparcia finansowego w trudnej sytuacji życiowej jest rzeczą konieczną. Działanie to nie powinno jednak prowadzić do zmiany polskiego prawa, które reagowałoby na każdą „nienaturalną sytuację”. Bez względu na sposób poczęcia się dzieci Pani Sienkiewicz, cała sytuacja doprowadziła do pojawienia się lawiny wątpliwości. Każdy jednak, kto przeczytał choć fragment ustawy o leczeniu niepłodności bez trudu dojdzie do wniosku, że owa lawina będzie się powiększać.   

  

 

 

 

 

Dr Błażej Kmieciak

Redaktor Prowadzący

Dział BIOETYKA

blazej.kmieciak@biotechnologia.pl

 

KOMENTARZE
Newsletter