Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Konwencja Bioetyczna, niezbędne minimum- wywiad z dr Leszkiem Boskiem z Pracowni Prawa Medycznego i Biotechnologii UW
24.05.2013 , Tagi: , bioetyka

W ostatnich dniach minęła kolejna rocznica podpisania przez Polskę Europejskiej Konwencji Bioetycznej. Dr Leszek Bosek, od lat zajmujący się tematem prawa bioetycznego, specjalnie dla czytelników naszego portalu opowiada m. In jakie znaczenie posiada wspomniany europejski dokument, tłumaczy dlaczego nasz kraj do tej pory nie ratyfikował Konwencji oraz wskazuje role jaką odgrywają dynamicznie powstające w ostatnich czasach komitety bioetyczne.

Biotechnologia.pl: Czym jest Europejska Konwencja bioetyczna?

Dr Leszek Bosek: Konwencja o Prawach Człowieka i Biomedycynie, zwana Europejską Konwencją Bioetyczną, z formalnego punktu widzenia jest klasyczną umową międzynarodową zawartą przez państwa członkowskie Rady Europy. Jest to jednak umowa szczególna z uwagi na jej cele i przedmiot, bo dotyczy ochrony godności i praw istoty ludzkiej przed niektórymi zastosowaniami medycyny i biologii. Nie dotyczy ona zatem samej nauki, czyli biologii i medycyny, ale zastosowań biologii i medycyny, czyli tego, czego prawo dotyczyć powinno.

Przechodząc z poziomu europejskiego na grunt Polski, zakładając, że Konwencja z czasem zostanie przez Polskę ratyfikowana, jakie szczególne obszary istotne z punktu debaty zostaną przez nią objęte?

Konwencja jest istotna przede wszystkim dlatego, że określa pewien minimalny próg – wspólny mianownik dla państw europejskich akceptowalnych interwencji biomedycznych. Określa kilka podstawowych zasad na czele z zasadą ochrony godności i tożsamości biologicznej istoty ludzkiej i jej prymatu względem interesów społecznych i naukowych, nie tylko w zakresie badań naukowych, czy też eksperymentów medycznych, ale we wszystkich aspektach działań medycyny i biotechnologii. Konwencja podkreśla znaczenie standardów zawodowych, w tym deontologii. Wymusza na państwach, by uwzględniały w swoim prawie jakąś sferę autonomii dla deontologii i standardów etycznych. Wreszcie - określa bardzo ogólnie, do pewnego stopnia podobnie, jak polska Konstytucja, zasadę sprawiedliwego i równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej o aktualnym standardzie. Zawiera wreszcie przepisy o zgodzie na interwencję medyczną, o ochronie genomu, prywatności, badaniach naukowych, transplantacjach. Są także przepisy dotyczące zakazu komercjalizacji ciała ludzkiego. Konwencji i jej wpływu na polskie prawo nie można jednak przeceniać, bo określa ona tylko minimalne wymogi i ma ramowy charakter. Państwa mogą iść znacznie dalej chroniąc dobra w tej Konwencji wprost nazwane. Konwencja nie reguluje też wielu kwestii istotnych, np. kwestii klonowania. Są one przedmiotem regulacji dopiero w protokołach dodatkowych.

Dr Maja Grzymkowska analizując przepisy Konwencji zwróciła uwagę, iż  pozostawia ona poszczególnym krajom członkowskim istotną swobodę w zakresie definicji początków ludzkiego życia. Z kolei ks. prof. Piotr Kieniewicz zaznacza, że ogólność tego  dokumentu powoduje, iż należałoby zastanowić się, czy w ogóle ratyfikować Konwencje. 

Odnośnie do kwestii początku ludzkiego życia, należy pamiętać o genezie Konwencji bioetycznej. Tutaj tkwi odpowiedź na pytanie o zakres ochrony. Mianowicie: państwa europejskie pod koniec lat 80tych XX w., zwłaszcza Niemcy pod rządami Helmuta Kohla, doszły do wniosku, że poziom ochrony gwarantowany przez orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w kwestiach genetyki i życia prenatalnego jest tak niski, że trzeba opracować nową konwencję o biomedycynie. Celem tej konwencji uczyniono ochronę już nie tylko „osoby”, lecz także istoty ludzkiej. Geneza konwencji wyjaśnia więc, jaki jest minimalny zakres podmiotowy ochrony konwencyjnej. Oczywiście Konwencja o biomedycynie jest ogólna i nie daje definicji legalnej, czym jest istota ludzka. Nie rozstrzyga wprost, że jest to embrion czy płód ludzki. Natomiast raport wyjaśniający jest dość precyzyjny. Raport wyjaśniający przyjęty przez wszystkie państwa wskazuje w pkt 18, że istota ludzka podlega ochronie od początku jej życia, od samego początku. Nie jest to najściślejsze ujęcie, ale jasno wskazuje intencję. Można z całą pewnością powiedzieć na tej podstawie, że godność i tożsamość istoty ludzkiej powinna być chroniona od początku.

W ostatnim czasie w mediach pojawiły się informacje mówiące o niespodziewanym odnalezieniu w jednej z klinik okulistycznych w Poznaniu pojemników, w których mogły być przechowywane ludzkie zarodki. Pojawiała się obawa, czy władze kliniki kilka lat temu nie zaprzestały sprawowania nad nimi rzetelnej medycznej „opieki”. Przechodząc do Konwencji -czy jej ratyfikacja wprowadziłaby nie tylko aksjologiczne, ale i prawne minimum uniemożliwiające pojawienie się w przyszłości podobnych niepokojących zdarzeń? Czy Konwencja jest aktem prawnym, który zobowiązywałaby naukowców do konkretnych działań?

Konwencja ma dwie płaszczyzny, wręcz dwa oblicza odnoszące się do tych zagadnień. Są nimi: precyzyjnie określone przepisy oraz ogólne zasady. Przepisów odnoszących się bezpośrednio do embrionów, do początkowego okresu życia jest niewiele. Jednoznacznym przepisem jest np. art. 18 ust. 2, który zakazuje tworzenia istot ludzkich do celów badawczych. Może to być bardzo konkretna wytyczna, także dla naukowców, dla lekarzy, dla badaczy, którzy prowadzą badania naukowe. Można tutaj jeszcze dodać, że do pewnego stopnia precyzyjnym przepisem jest art. 21 Konwencji, która zakazuje komercjalizacji ciała ludzkiego i jego części. Trudno sobie wyobrazić bardziej drastyczny przykład komercjalizacji,  aniżeli handel zarodkami. Bez

 

względu na to, jak pojmowali byśmy zarodek,  musimy się zgodzić, że jest to istota ludzka w rozumieniu Konwencji. Skoro handel częściami ciała ludzkiego jest jednoznacznie zakazany przez Konwencję poprzez zakaz komercjalizacji  i  czerpania korzyści - co jest istotą działań handlowych -  to też wydaje mi się, że bez większego sporu można przyjąć, że handel zarodkami musi być zakazany. Inne wnioski można wysuwać jedynie z zasad ogólnych konwencji, zasady prymatu istoty ludzkiej, lub też zasady ochrony godności istoty ludzkiej. Ponieważ te wnioski mają charakter inferencyjny, musimy je wydobywać, to wnioskowanie nie jest bardzo pewne i ścisłe. Dlatego Konwencja w art. 1, zdanie drugie nakłada na państwa członkowskie jednoznaczny obowiązek zagwarantowania jej skuteczności w prawie krajowym. To nie jest przypadek, że to zdanie znajduje się zaraz po zdaniu o ochronie godności i tożsamości istoty ludzkiej. To jest właśnie ta przyczyna, dlaczego konwencja w Polsce nie została jeszcze ratyfikowana - ponieważ czytając serio przepisy Konwencji, zwłaszcza zdanie drugie pierwszego artykułu, trzeba powiedzieć, że prawo krajowe musi być przygotowane na ratyfikację Konwencji. Trzeba zapewnić, że wejście w życie Konwencji, nie będzie „malowanym wejściem”, tylko będzie realne i powiązane z zagwarantowaniem jej skuteczności, tych ogólnych jej zasad. Bezpośrednio jednak na podstawie przepisów Konwencji nie da się wszystkich kwestii rozstrzygnąć.

W tym kontekście pojawia się siłą rzeczy pytanie dotyczące możliwości stosowania określonych kar za naruszenie omawianych zasad. Czy Konwencja podejmuje powyższy temat? 

Ramowy charakter i apel do ustawodawcy krajowego, by zapewnić skuteczność Konwencji w prawie krajowym, sprowadza się również do tego, by ustawodawca dokonał wyboru preferowanych sankcji, które uważa za właściwe. To oznacza, że ustawodawca może się zdecydować na przyjęcie sankcji karnych  np. uzupełnienie Kodeksu Karnego, który będzie zakazywał nie tylko handlu ludźmi, ale również handlu zarodkami i w ogóle częściami ciała ludzkiego. Może to zrobić również inaczej, może wybrać sankcje deontologiczne, administracyjne, np. pozbawienie prawa wykonywania zawodu. Paleta sankcji jest bardzo szeroka. Mądry dobór tych sankcji ma kluczowe znaczenie dla zagwarantowania skuteczności norm Konwencji. 

W dokumencie końcowym Zespołu ekspertów kierowanego kilka lat temu przez Jarosława Gowina, zwracaliście Państwo uwagę, że po pierwsze istnieje konieczność przyjęcia Europejskiej Konwencji Bioetycznej, po drugie, iż należy powołać w Polsce komitet bioetyczny, organ odpowiedzialny również za kształtowanie w naszym kraju poziomu debaty bioetycznej. Dwa lata temu utworzono w Polsce Komitet Bioetyki przy Prezydium PAN. Do tej pory opublikował on trzy oficjalne stanowiska. Czy zdaniem Pana przyjęta w Polsce formuła odpowiada Państwa założeniom? Czy Komitet spełnia swoją misję zwłaszcza, że pierwsze dwa stanowiska uznane zostały przez liczne grona za kontrowersyjne - nie z racji nawet na ich treść, ale na istniejącą w Komitecie światopoglądową dysproporcję?

 Inicjowanie debaty publicznej jest wymogiem wynikającym z Konwencji. Art. 28 owego dokumentu mówi, że Państwa członkowskie muszą debatę prowadzić. Ma ona uwzględniać nie tylko głosy specjalistów, lekarzy czy bioetyków, ale także profanów, w tym dziennikarzy i polityków. Musi to być w pełni pluralistyczna dyskusja. Może być ona prowadzona w parlamencie, na uniwersytetach, w Polskiej Akademii Umiejętności, czy w Polskiej Akademii Nauk. Oczywiście Konwencja tego nie rozstrzyga. Ona rozstrzyga tylko o obowiązku prowadzenia pluralistycznej debaty. Jeżeli pójść w stronę komitetu bioetycznego, to wszystkie projekty, które były w Polsce do tej pory rozważane - od lat 90tych aż do wspomnianej przez Pana Komisji Gowina - zmierzały do tego, by w komitecie tym brali udział nie tylko lekarze i bioetycy, ale także inne osoby zaufania publicznego, osoby, których autorytet nie wynika z liczby napisanych artykułów. Ważne jest też to, aby w tej debacie nie dominował głos osób działających w konflikcie interesów, np. czerpiących korzyści finansowe z legislacyjnych konsekwencji wypowiedzi  prezentowanych przez komitet.

Czy jednak podobne komitety bioetyczne mają rację bytu? Przykład pierwszych dwóch stanowisk ogłoszonych przez polski Komitet pokazuje, że odnalezienie pewnego konsensusu okazało się w tym miejscu nieudane.

Nie powiedziałbym, że Komitet jest niepotrzebny. Spełnia on swoją rolę i jest jednym z wielu głosów w dyskusji. Uważam tylko,

 

że nie powinno być tak, że cała dyskusja obraca się wokół tylko jednego z istotnych stanowisk. Moja opinia jest taka, że jeżeli tworzyć tego typu organ, to w skali ogólnopolskiej powinien on zrzeszać przedstawicieli różnych środowisk i zawodów. W szczególności uważam, że samorządy zrzeszające osoby wykonujące zawody zaufania publicznego powinny mieć z urzędu zagwarantowany udział swoich reprezentantów w tym ciele, ich głos jest nie mniej ważny w całej dyskusji niż akademików. Akademicy są oczywiście ważni, ale to nie jest cala paleta poglądów, która w tej dyskusji powinna mieć udział.

Mam jednak wrażenie, że w Polsce debata nad prawem bioetycznym w istocie ucichła po ogłoszeniu decyzji o uruchomieniu programu zdrowotnego związanego z procedurą zapłodnienia pozaustrojowego. Zastanawiam się przy tej okazji, czy stricte prawna debata bioetyczna ma szansę jeszcze obecnie zaistnieć w naszym kraju. Niestety obecna dyskusja w istocie skupiła się wokół In vitro, co jest pewnym nieporozumieniem, są przecież takie tematy jak np. komercjalizacja genetyki. Czy zatem jesteśmy na tyle dojrzałą kulturą prawną, by pod tym kontem powrócić do rzetelnej  i merytorycznej debaty?

Program zdrowotny jest oczywiście jakąś propozycją, natomiast wydaje mi się, że nie rozwiązuje on problemów, także tych problemów, które nawarstwiły się w wyniku nie implementowania dyrektyw unijnych. Z tego co mi wiadomo, takie przepisy są w Polsce szykowane. Szkoda, że nie są dyskutowane publicznie, nie są nawet ujawniane, natomiast pewnie będą zakomunikowane wtedy, gdy się okaże, że Komisja europejska wszczęła postępowanie karne przeciwko Polsce w związku z nie implementowaniem dyrektyw unijnych. Mówimy tutaj o dyrektywach transplantacyjnych, które zostały bardzo szeroko ukształtowane przez ustawodawstwo unijne i one obejmują również embriony. To jest nietypowe, w żadnym kraju europejskim nie ma takiego rozwiązania, żeby problematykę transplantacyjną łączyć z problemem wspomaganej prokreacji. Jest to zaskakujące rozwiązanie, przeciwko któremu zresztą komitety unijne protestowały, ale rządy państw Starej Unii je przyjęły, a państwa Nowej Unii, w tym Polska, musiały tę dyrektywę przyjąć przystępując do Unii. W związku z tym należy oczekiwać, że ustawa będzie prędzej czy później przyjęta, choć powody mogą być także zupełnie inne niż postępowanie przeciwko Polsce. Może się bowiem ujawnić np. jakiś skandal, np. powikłania zdrowotne u uczestników programu zdrowotnego. Jeśli ktoś umrze albo wydarzą się jakieś inne komplikacje - dopiero wtedy będzie gorąca dyskusja. Jestem sobie w stanie wyobrazić powództwa przeciwko ministerstwu zdrowia czy Skarbowi Państwa w związku z takim, a nie innym ukształtowaniem projektu programu zdrowotnego. Może też być tak, że ktoś zostanie z tego programu wykluczony, w gruncie rzeczy bez podstawy ustawowej. Oczywiście nikomu tego nie życzymy, ale tak się może zdarzyć.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał
Błażej Kmieciak
Portal: biotechnologia.pl

oprac. Joanna Kmieciak

 

Dr Leszek Bosek był członkiem Zespołu ds. Bioetyki przy Prezesie Rady Ministrów, jest adiunktem na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego oraz adiunktem na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dr Bosek jest ponadto autorem i współautorem licznych publikacji: Gwarancje godności ludzkiej i ich wpływ na polskie prawo cywilne, Warszawa 2012; Prawo wobec medycyny i biotechnologii. Zbiór orzeczeń z komentarzami (red. M. Safjan), Warszawa 2011; Współczesne wyzwania bioetyczne, (współred. z M. Królikowskim), Warszawa 2010.

KOMENTARZE
Newsletter