Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Habemus Chemicum Papam
15.03.2013 , Tagi: , bioetyka

Co ma wspólnego nowy papież z biotechnologią? Stawiając takie pytanie tuż po zakończonym konklawe można być posądzonym o dziwactwo lub też szukanie tematów na siłę. Okazuje się jednak, że w wypadku papieża Franciszka pytanie to nie jest całkowicie pozbawione sensu. Po pierwsze Jorge Mario Bergoglio nim został księdzem zdobył tytuł magistra chemii (część źródeł wskazuje, iż papież edukację chemiczną zakończył na etapie technikum). Zapewne wśród 265 poprzedników obecnego biskupa Rzymu trudno odnaleźć osobę, która laboratorium znałaby od kuchni. Drugi powód jest mniej oczywisty, ale przy głębszej refleksji niezwykle istotny. Okazuje się bowiem, iż Kolegium Kardynalskie wybrało pierwszy raz na "władcę Watykanu" członka Towarzystwa Jezusowego, czyli jezuitę. Zakon ten, kojarzony przez zapewne wielu, niestety wyłącznie z odległymi czasami inkwizycji wydał na świat nie tylko świętobliwych misjonarzy, ale co ciekawe w historii nauki oraz w jej obecnej odsłonie spotykamy wielu członków owego Towarzystwa, którzy wnieśli do niej swój istotny wkład. Myśląc o nowym papieżu trudno ominąć w tym kontekście także bioetyczny wątek. Debaty dotyczące etycznego oblicza rozwoju naukowego stanowią w chwili obecnej istotny element dyskusji toczącej się wewnątrz kościoła. Tym samym, multidyscyplinarne wykształcenie Papy Bergogliego oraz istotny, chciałoby się rzec innowacyjny wkład, także polskich jezuitów do współczesnej dyskusji bioetycznej powoduje, iż niemożliwym jest oddalenie pokusy refleksji.

A to jezuita!

Jak dowiedzieć się można z licznych depesz, papież Franciszek przed wstąpieniem do jezuickiego seminarium ukończył chemię uzyskując tytuł magistra inżyniera. Już po święceniach kapłańskich kontynuował naukę w obszarze teologii i filozofii oraz psychologii, a także literaturoznawstwa. Brak jest informacji mówiących o aktywności zawodowej papieża w obszarze chemii, tym niemniej jak wspomniano we wstępie w historii kościoła mało jest purpuratów, którzy posiadali by podobne, dość specyficzne dla kapłana wykształcenie. I tu niejako kłania nam się wątek jezuicki. Starając się uzyskać nieco więcej informacji o "synach św. Ignacego Loyoli" dostrzec można, iż w  gronie tym badacze przyrody oraz pasjonaci nauki nie należą do rzadkości. Oto kilka przykładów.

Pierwszy z nich odwołuje nas do osoby Michała Boym'a siedemnastowiecznego jezuity, przyrodnika oraz kartografa. Boym zapisał się w historii nauki jako znawca oraz popularyzator kultury chińskiej. Był autorem m. In. książki Flora Sinensis,  w której opisał charakterystyczną chińską roślinność. Wspomniany zakonnik znany jest także ze swego zainteresowania chińską medycyną. Popularyzował w Europie informacje dotyczące jej specyfiki. W książce Specimen medicinae opisywał zjawisko akupunktury oraz diagnostycznych właściwości badania tętna pacjenta. Ojciec Michał Boym jest obecnie patronem konsorcjum naukowego (Konsorcjum Michała Boyma), którego celem jest krzewienie współpracy pomiędzy polskimi oraz chińskimi ośrodkami naukowymi. 

Drugą ciekawą „jezuicką postacią” był Pierre Teilhard de Chardin. Zakonnik ten był żyjącym w XXw. francuskim filozofem, teologiem, oraz antropologiem i paleontologiem. Wspomniany, zmarły w 1955 roku duchowny, przez część środowisk uznany za kontrowersyjnego znany był ze swoich naukowych pasji. Ojciec de Chardin w 1922r. zdobył tytuł doktora nauk przyrodniczych. W swoich pracach zajmował się fenomenem materii. Pasjonowało go obserwowanie przemijalności tego co trwałe, np. żelaza. Jak sam twierdził, już w dzieciństwie interesowały go wszelkie gęste substancje oraz ciężkie metale. Ich analiza opierała się na akceptacji stanu materii i ducha, dwóch stron tego samego stworzenia.    

I ostatni, polski już przykład odnosi się z kolei do osoby, zmarłego rok temu Piotra Lenartowicza, filozofa przyrody, biologa oraz lekarza. Lenartowicz już od IV r. studiów lekarskich zatrudniony był w Zakładzie Fizjologii Człowieka gdzie zajmował się badaniami neurologicznymi. Przed wstąpieniu do jezuitów obronił doktorat z neurofizjologii.W dalszych latach studiował filozofię (zrobił z niej drugi doktorat) teologię, etykę i psychiatrię. Jak sam twierdził zrozumienie istoty Boga jest dla niego łatwiejsze z racji na wykształcenie biologiczne. Tym samym potwierdził on tezy części socjologów religii zwracających uwagę, iż naukowcy o przyrodniczym wykształceniu dużo częściej deklarują postawę wiary niż ich humanistyczni koledzy. Humaniści często dywagują nad osobą Stwórcy, z kolei przyrodnicy niejako podglądają jego pięknie skomplikowany akt stworzenia.  

Trochę bioetyki

Pierwsze komentarze dotyczące nowej głowy kościoła katolickiego, co oczywiste kierują się także w stronę etycznych problemów, powiązanych nie tylko z tzw. kwestiami światopoglądowymi, ale co równie istotne dotykającymi zagadnień wprost naukowych. W ostatnich dniach dziennikarze skupili się na poglądach nowego papieża dotyczących: eutanazji, aborcji oraz antykoncepcji. Te, ważnie społecznie tematy oczywiście mogą być w pewnych kontekstach powiązane z dynamicznym rozwojem biomedyczny. Wydaje się jednak, że nie tylko papież Franciszek, ale i cały kościół w najbliższym okresie częściej będzie musiał odnieść się do coraz bardziej skomplikowanej naukowej materii. Jezuicki papież odnaleźć może ważne zaplecze w tych tematach wewnątrz własnego zgromadzenia. I znów kilka przykładów.

Zakon jezuitów znany jest na świecie ze swej działalności naukowej. Jak się okazuje w USA, na terenie uniwersytetów prowadzonych przez wspomniane zgromadzenie odnaleźć możemy propozycje interdyscyplinarnych studiów bioetycznych. Np. Loyola Marymount University, prowadzi w powyższym zakresie roczne studia. Istnieje także możliwość wzięcia udziału w bioetycznym programie certyfikacyjnym. Podobne działania podejmuje Neiswanger Institute for Bioethics ulokowany na Loyola University Chicago. Ostatni z ośrodków do wymienionych powyżej ofert edukacyjnych dodaje również bioetyczny program doktorski oraz możliwość podjęcia nauki w formie online.

Jak można się domyśleć także w Polsce jezuici podejmują działalność naukowo- dydaktyczną. Prym w powyższym zakresie wiedzie krakowska Akademia Ignatianum, która w ciągu kilku lat często swoje konferencje naukowe poświęcała tematyce nauczania etyki przez o. prof. Tadeusza Ślipkę, nota bene jezuitę. Zajmując się w Polsce bioetyką niezwykle trudno pominąć postać wspomnianego naukowca. Ślipko bowiem, jako jeden z pierwszych duchownych zajął się w naszym kraju etycznymi aspektami inżynierii genetycznej oraz diagnostyki prenatalnej (analiza statusu osobowego ludzkiego zarodka). W tematach tych, dokonując oceny filozoficznej wspomniany zakonnik zaznacza konieczność analizowania wyzwań współczesnej nauk przez pryzmat szacunku dla godności osoby ludzkiej.

Warto jednak zauważyć, że w Polsce wyrosło już także młode pokolenie jezuitów, którzy podejmują temat moralnych aspektów rozwoju medycyny. Zaliczyć do nich można z całą pewnością warszawskiego naukowca ojca Artura Filipowicza z UKSW w Warszawie, który omawiane tematy analizuje nie tylko z pozycji teologa, ale również biopolitologa. Filipowicz, co ciekawe znany może być nie tylko praktykującym katolikom, ale również słuchaczom nie stroniącego od lewicowo- liberalnych poglądów radia Tok.fm, w którym co pewien czas komentuje informacje oscylujące wokół bioetycznych tematów. Jest on tym samym jednym z niewielu bioetyków, którzy decydują się na regularną, merytoryczną debatę z naukowcami o często całkowicie odmiennych poglądach.
Ojciec Filipowicz co istotne jest m. In. członkiem The International Council of Global Bioethics, Public Awareness Education Program of the Sciences and Humanities – Technology and Global Bioethics. Jest on także koordynatorem Forum Dyskusyjnego Genetyka i Moralność. Nie wnikając dalej w afiliacje oraz tytuły wspomnianego jezuity trudno oprzeć się wrażeniu, iż bioetyka uprawiana w podobny globalny sposób, nie stroniący od rzeczowej debaty jest w czasach obecnych zjawiskiem wartym pielęgnowania.  

Naukowa łódź piotrowa

Dwa ostatnie pontyfikaty przyzwyczaiły nas do obserwowania papieży naukowców. Karol Wojtyła, dla wielu genialny filozof, myśliciel, szef katedry etyki, dyskutujący z lekarzami głosząc jedność wiary i rozumu. Joseph Ratzinger, uznany Mozartem teologii, w której stara się wręcz analitycznie dotknąć Boga, jako genialnego projektanta, pięknie skomplikowanego świata. Nagle na tronie piotrowym zasiada człowiek, który nim stanął za ołtarzem, poznał wygląd laboratoryjnego stołu, nim założył jezuicki habit, wdziewał biały fartuch badacza, nim dłońmi dotkną mszalnego kielicha, wielokrotnie zapewne palcami obejmował szklaną pipetę. Oczywiście, papież nie był po studiach laborantem. Zapewne jednak mógłby powtórzyć, słowa wspomnianego polskiego jezuity ojca Lenartowicza, który w jednej z wypowiedzi stwierdził: „Byłem wyszkolony w drobiazgowej, pozytywistycznej praktyce nauki…” Czy owo wyszkolenie wpłynie na kształt pontyfikatu? Czy przynależność do jezuitów, działających, jak sami przyznają zawsze na granicach (tych widzialnych i niewidzialnych), spowoduje pojawienie się nowej pontyfikalno- naukowej jakości? Tego nie wiemy. Miejmy jednak nadzieję, że zaistnieje wiele ciekawych okazji by między papieżem oraz badaczami pojawiła się prawdziwa… chemia.

Błażej Kmieciak
Portal
. Biotechnologia.pl

Źródła:
1. www.tvn24.pl
2. http://www.luc.edu/bioethics/contact.shtml
3. http://bellarmine.lmu.edu/bioethics/
4. www.gosc.pl
5. http://pl.wikipedia.org/wiki/Strona_g%C5%82%C3%B3wna
6. www.hli.org.pl/pl/wd/konferencja-w-trosce-o.../filipowicz.doc 
7
. www.ignatianu,.edu.pl

KOMENTARZE
Newsletter